To czy jesteśmy biedni czy bogaci
zależy od wielu czynników: naszej wartości netto, od naszych
zarobków i wydatków, zgromadzonych oszczędności, pochodzenia itp.
Ale jest jeszcze jeden magiczny wskaźnik, który mówi nam dużo o
stanie naszych finansów. Wskaźnik ten jest często przez nas
pomijany, a ma on ogromny wpływ na to jak oceniamy naszą sytuację
materialną.
Biedni, zamożni, bogaci, bardzo bogaci
Co roku w okolicach grudnia firma
doradcza KPMG prześwietla zarobki, wydatki itp.sprawy wszystkich
Polaków, następnie analizuje dane i na koniec wypuszcza ciekawy
raport. Znajdziemy tam np. dane o tym jak dzieli się społeczeństwo
ze względu na osiągany dochód.
Według ekspertów z KPMG każda osoba,
która osiąga dochód przekraczający 7100 zł brutto, a więc
5000 zł netto może uważać się za osobę zamożną.
Chociaż zarobki Polaków sukcesywnie rosną to ilość osób
zamożnych w naszym pięknym kraju nie jest powalająca- wynosi
raptem około 1,1 mln!
Sami
przyznacie, że jak na kraj, w którym żyje około 40 mln ludzi te
1,1 mln wydaje się być śmiesznie małą liczbą.
Za ludzi bogatych (według KPMG)
uważa się osoby z dochodem miesięcznym powyżej 20 000 zł.
brutto (czyli ok. 14
000 zł. netto) i tych jest
jeszcze mniej- około 164 tys. osób.
Najmniej
liczną grupą- ok. 42 tys. ludzi- są bardzo bogaci. Aby
zaliczyć się do takiej grupy nasze miesięczne dochody muszą
wynosić powyżej 50 000 zł
(czyli ok 34 tys. na
rękę).
Jeśli
zaś chodzi o ludzi biednych
i ubogich to według
sondażu przeprowadzonego przez CBOS granicę ubóstwa
Polacy wyznaczyli na poziomie 900 zł netto dochodu na
osobę w rodzinie.
Biedny Wschód czy bogaty Zachód?
Od wielu lat
Polska gospodarka jest w rozkwicie, a w raz z nią rosną nasze
pensje. Chociaż na pierwszy rzut oka nie można powiedzieć, że
Polska jest biednym krajem w/w dane dobitnie pokazują nam jak daleko
nam do bogactwa.
W kraju, w którym
żyje około 38 mln ludzi jest tylko 1,1 mln ludzi, których można
nazwać zamożnymi. Zdecydowana większość społeczeństwa to osoby
klasyfikujące się pomiędzy ubóstwem a zamożnością ze średnim
dochodem na rękę w wysokości 2,2 tys. złotych.
Magiczny wskaźnik bogactwa
Dzięki w/w kryteriom dochodów możemy w łatwy sposób porozdzielać ludzi na poszczególne grupy, jednak sama pensja niewiele mówi nam o prawdziwej sytuacji finansowej poszczególnych osób.
OK, możemy mieszkać w pałacu, mieć
3 luksusowe samochody, zarabiać kilka milionów złotych rocznie,
ale być tak naprawdę w dużo gorszej sytuacji finansowej niż osoba
mieszkająca na 40 m2 w bloku z pensją na poziomie 3000 brutto. Jak
to możliwe? Pod uwagę należny wziąć jeszcze nasze zobowiązania!
Co z tego, że mieszkamy w pałacu za 50 milionów złotych jak jest
on na kredyt? Co jeśli auta też są za pożyczone pieniądze?
Owszem, standard życia w tych dwóch przypadkach będzie zupełnie
różny, ale teoretycznie osoba o niskich zarobach może posiadać
większy majątek.
Dlatego ważne jest, aby to czy jesteś
bogaty, czy biedny określać za pomocą wartości netto swojego majątku.
Oblicz swoją wartość netto
Aby więc dowiedzieć się czy naprawdę
jesteśmy ludźmi zamożnymi, posiadający jakikolwiek majątek, czy
tylko zaliczamy się do tej grupy z racji posiadanego dochodu warto
przynajmniej raz w roku obliczyć wartość netto (aby dowiedzieć
się jak to zrobić kliknij z TEN LINK). Dzięki temu dowiemy się
jak faktycznie wygląda nasza sytuacja finansowa, a wykonując dane
zadanie co roku i następnie porównując uzyskane wyniki wiedzieć
będziemy, w którym kierunku zmierzamy- czy bliżej nam do biedy czy
do bogactwa.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
Oprócz kryterium dochodu i
wartości netto jest jeszcze
jeden sposób, za pomocą którego ludzie często określają swoją
sytuację finansową. Sposób ten jest bardzo łatwy i nie wymaga
żadnych obliczeń i analitycznych zestawień. Ma on jednak ogromną
wadę- jest bardzo złudny.
Niestety pomimo
olbrzymiej wady ten rodzaj wskaźnika stanu posiadania używany jest
przez nas najczęściej (z resztą ja też często się na tym
łapię).
Cóż to więc za magiczny wskaźnik?
Ok, wytłumaczę to na swoim przykładzie.
W moim "zakładzie pracy"
jest blisko 80 osób. Wszyscy razem spotykamy się ze sobą w porze
obiadowej przy wspólnych stolikach, gdzie rozmawiamy ze sobą na
przeróżne życiowe tematy. Opowiadamy o tym, co ostatnio robiliśmy,
gdzie byliśmy itp. Jeśli danego dnia trafię do stolika z ludźmi,
którzy nie mają dzieci, lub traktują pieniądze bardzo lekko i
słucham ich opowiadań o tym, gdzie ostatnio byli na wycieczce, ile
razy w miesiącu stołują się w restauracjach i jakimi teraz jeżdżą
samochodami to czuję się jak totalny biedak.
Jeśli zaś przy następnej okazji usiądę do obiadu z ludźmi,
którzy z pieniędzmi i oszczędzaniem radzą sobie gorzej niż ja,
lub posiadającymi ogromne raty kredytowe nie pozwalające im
zaszaleć to moja samoocena od razu się poprawia i przy nich czuję
się jak bogacz.
Masz podobnie? :)
Metoda porównywania się do innych
jest często używaną przez
nas metodą określania swojego statusu, jednak jest ona obarczona
ogromnym błędem i raczej powinniśmy jej unikać.
Nie wierz we wszystko co widzisz
Nie wymagam od
Ciebie, że od tej pory będziesz zawsze pytał ludzi o ich wartość
netto zanim zakwalifikujesz ich do jednej z grup. Mniej jednak na
uwadze, że rzeczy nie zawsze są takie jakie wydają się być na
pierwszy rzut oka.
Sam wielokrotnie
łapię się na tym, że patrzę na Polaków przez pryzmat mojego
otoczenia i wyciągam mylne wnioski. To, że mieszkam na nowym
osiedlu, w śród ludzi o podobnym stanie posiadania, ze zbliżonymi
zarobkami nie oznacza, że tak wygląda reszta kraju. Wystarczy
wsiąść w auto i przejechać kilka kilometrów, aby znaleźć się
w biedniejszej dzielnicy miasta i zobaczyć, że tam też żyją
ludzie i ich może nawet jest więcej.
Metoda porównywania się ma jeszcze
jedną wadę- może prowadzić do wzrostu konsumpcjonizmu i
zadłużania się. Kto bowiem, nie chciałby żyć w sposób w jaki
żyją ludzie pokazywani w telewizji? W filmach i serialach nie
pokazują tego jak ludzie żyją na prawdę. Tam wszyscy są piękni
i mieszkają w modnie urządzonych mieszkaniach. Oglądając takie
obrazki my również chcemy wyrównać do tego idealnego poziomu i
robimy to nie rzadko pomimo tego, że nas na to zwyczajnie nie stać.
Być biednym czy być bogatym?
Oczywiście, że pewnie lepiej jest być
bogatym niż biednym, ale powinniśmy pamiętać, że nie należy
dążyć do poprawy swojego statusu za każdą cenę. Nadmierny
konsumpcjonizm lub zadłużanie się w długim okresie nie przyniesie
raczej nic dobrego.
Unikajmy również bezrefleksyjnego
porównywania się do innych. To może wpędzić nas tylko w
kompleksy. Oczywiście powinniśmy dążyć do poprawy swojej
sytuacji materialnej, ale lepiej jest to robić obliczając swoją
wartość netto i porównywać ja z danymi uzyskanymi w
poszczególnych latach. To da nam prawdziwy ogląd sytuacji i powie
nam czy nasz majątek rośnie i stajemy się bardziej zamożni czy
jest zupełnie odwrotnie.
I na koniec jeszcze jedna sprawa-
pieniądze to nie wszystko! Liczy się również bogactwo wewnętrzne
człowieka i te w szczególności powinniśmy rozwijać. :)
A Tobie również zdarza się
porównywać z innymi ludźmi? Jak czujesz się w swoim najbliższym
otoczeniu? W porównaniu do kolegów z pracy i rodziny jesteś biedny
czy bogaty? Podziel się swoimi spostrzeżeniami w komentarzu!
Pozdrawiam/Wojtek
----
Podobało się? Jeśli tak to nie zapomnij podzielić się powyższym artykułem ze znajomymi klikając w ikonki z lewej strony.
Będzie mi niezmiernie miło jeśli weźmiesz też udział w dyskusji i zostawisz po sobie komentarz :)
Zapraszam Cię również na mojego Facebooka- tutaj
Aby być automatycznie powiadamianym o nowych wpisach zapisz się na Newsletter- tutaj
Fajnie napisany artykuł . Zainteresowała mnie szczególnie część dotycząca dzielenia się informacja między znajomymi dotyczącą swoich zarobków ,raczej rzadko zdarza się żeby ludzie otwarcie rozmawiali kto ile zarabia. Prawdą również jest to że człowiek w wielkiej willi ale spłacający milionowy kredyt będzie bardziej biedny od kogoś mieszkającego w mieszkaniu komunalnym ale bez kredytu. Niby oczywista rzecz a dopiero po przeczytaniu tego dotarło do mnie że ci w wielkich chatach mogą być bardziej na minus niż reszta mniej zamożnego społeczeństwa. Dobra robota ,po przeczytaniu takiego artykułu od razu człowiekowi jakoś tak weselej i lżej na sercu, że nie jest z nim aż tak źle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wiadomo, że na świecie są też bogaci ludzie, którzy na kontach mają takie pieniądze, że głowa mała. Nie mają oni kredytów i długów, mają za to pieniądze, których nie są w stanie wydać, ale to jest mała grupa osób. Większość ludzi na naszej planecie żyje w biedzie i głodzie. Ale tego w telewizji nie widać, bo tam wszyscy są piękni i żyją w ładnych domach. Statystyki jednak nie kłamią- większość ludzi w Polsce zarabia 2200 zł, a z taką kasą nie poszalejesz. Przypatrz się uważnie ludziom w swoim otoczeniu, pogadaj z bliskimi, a dowiesz się, że owszem mają pieniądze na wakacje, ale nie mają ani złotówki oszczędności, owszem mają nowszy samochód niż ty, ale raty na niego będą jeszcze spłacać po jego zezłomowaniu itp.
UsuńTaka jest prawda, znam dużo takich przypadków dzięki branży o którą kiedyś się otarłem. Zawsze lubiłem motoryzację, dlatego jeździliśmy na tor pościągać się na zamkniętym terenie. Przyjeżdżał tam również gość z mojego miasta, na prawdę grubym autem.. to służyło jednak tylko na tor, poza tym sportowym miał również inne - 2 suvy, motocykl za grubą kasę.. No ale ta bańka pękła, bo okazało się że w branży w której działał pojawiło się sporo konkurencyjnych firm.. a to co w większości posiadał było w kredycie lub leasingu, więc te auta widziałem później na parkingu z naklejkami "Komornik"...
UsuńBardzo dobry artykuł! 100% prawda - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, nawet jeżeli chodzi o stoliki :)
OdpowiedzUsuń5000 netto to wcale nie jest duża kwota. Wydaje mi się, że aby godnie żyć w tym kraju należy zarabiać minimum 8000zł na osobę.
OdpowiedzUsuńPopek w jednym wywiadzie mówił o tym, że w Polsce nie da się wyżyć miesiaca za 10 000 zł. Może coś w tym jest? U mnie w domu jednak nie ma takich kwot i jakoś dajemy radę. Do dziadowania nam daleko. Ale może jesteśmy jakieś wyjątki?
UsuńFaktycznie, to porównywanie się do innych. Moja żona lubi argumentować że X żyję tak, bliżej przyglądając się sposobowi jaki jest możliwy w którym żyję, przytaczam sobie ten fakt o którym piszesz Wojtku, wartości netto posiadanego majątku. To bardzo istotny element w życiu często pomijany, sądzę że z powodu braku wiedzy. Blog taki jak Twój rozwiewa wątpliwości, niestety spora grupa osób to analfabeci a w słowie kryję się wiedza. Uczmy nasze dzieci czytać
OdpowiedzUsuńLudzie lubią iść na łatwiznę. Widzą coś co jest na zewnątrz i już oceniają. Nie zadają sobie trudu, aby się zastanowić, co jest w środku. A w środku właśnie może nic nie być. Dlatego trzeba liczyć wartość netto. Ona mówi prawdę o finansach.
UsuńNo i jak najbardziej jestem za tym, żebyśmy jako rodzice sami dbali o rozwój naszych dzieci. Szkoła to nie wszytsko :)