poniedziałek, 7 grudnia 2015

Ile pieniędzy potrzebowałbym mieć teraz, żeby nie musieć już nigdy chodzić do pracy.

kobieta na plaży


Jakiś czas temu naszła mnie pewna refleksja. Zacząłem zastanawiać się ile pieniędzy musiałbym mieć, aby do przejścia na emeryturę nie musieć już więcej chodzić do pracy. Usiadłem wygodnie w fotelu, wziąłem do ręki kalkulator, przygotowałem kartkę papieru i wyliczyłem. Jesteś ciekaw, jaką kwotę uzyskałem? Zapraszam Cię, więc do przeczytania całego artykułu.


To by było coś pięknego. Mieć na koncie tyle pieniędzy, żeby już nigdy nie musieć iść do pracy. O ile spokojniej by się wtedy żyło. Nie musiałbym się martwić o to, że pewnego dnia stracę pracę i nie będzie, z czego spłacać rachunków. Nie martwiłbym się o też o zaciągnięty kredyt hipoteczny. Może w końcu odkryłbym, co tak naprawdę sprawia mi przyjemność i zająłbym się wykonywaniem tylko tejże czynności.


Ale ile tak naprawdę musiałbym mieć tych pieniędzy?

Aby dowiedzieć się jaka kwota zaspokoiłaby moje pragnienie braku konieczności chodzenia do pracy, musiałem wykonać szereg obliczeń. Niestety otrzymany wynik nieco mnie zmartwił. Okazało się, bowiem, że trooooochę mi daleko do potrzebnej kwoty. Wynik, który uzyskałem to 2,310,000 zł.


Niestety nie posiadam takiej kwoty i raczej wątpię, żebym kiedykolwiek tyle zarobił :)


Jak uzyskałem taki wynik?


Już tłumaczę:


Obecnie mam 32 lata, czyli do osiągnięcia wieku emerytalnego brakuje mi 35 lat. Jeszcze przez 35 lat będę musiał wstawać do roboty (Jezu, mam nadzieję, że nie!). 35 lat to inaczej 420 miesięcy (35*12=420). Moje średnie, miesięczne wydatki wynoszą około 5500 zł. Czyli jeśli miałbym już nigdy więcej nie pracować, musiałbym posiadać taką sumę pieniędzy, która starczyłaby na pokrycie miesięcznych wydatków przez 420 miesięcy tj.: 5500*420= 2,310,000 zł.


Oczywiście głupotą byłoby po prostu trzymanie takiej kwoty i zwyczajne jej przejadanie. Pobierając z konta potrzebne mi do życia pieniądze i uszczuplająca ich siłę nabywczą inflacja, sprawiłaby, że po kilkunastu latach pieniędzy mogłoby mi zwyczajnie zacząć brakować. Pieniądze te musiałby, więc jakoś „pracować”. Załóżmy, że udałoby mi się osiągnąć 4% w skali roku z zainwestowanego kapitału, co zdaje się być w miarę osiągalnym wynikiem. Pozwoliłoby mi to na pokrycie moich rocznych potrzeb i ochroniłoby moje pieniądze przed niszczycielską siłą inflacji.


Jeśli udałoby mi się osiągnąć 4% zysku od zainwestowanego kapitału, po roku czasu, początkowa kwota powiększyłaby się o 92,400 zł, ponieważ: 2,310,000+4%=2,402,400 zł, a 2,402,400-2,310,000=92,400 zł.


Zysk z inwestycji na poziomie 4% dałby mi 92,400 zł, co w zupełności starczyłoby na pokrycie moich rocznych kosztów wynoszących 66,000 zł (5500*12=66,000 zł). Nawet zostałaby mała górka w wysokości 26,400 zł (92,400-66,000=26,400 zł), która zasiliłaby posiadaną na początku kwotę, chroniąc ją przed inflacją. Po dodaniu jej do początkowego kapitału otrzymałbym, zatem 2,428,800 zł.


No właśnie inflacja. Czy na pewno nie pokrzyżuje ona moich planów? Przecież zanim moje miliony wygenerowałby 4% zysku, musiałby minąć cały rok. Przez ten czas mój kapitał może przecież zostać nadgryziony właśnie przez inflację!


Sprawdźmy to.


Obecnie inflacja w naszym kraju jest niższa niż zero. Mamy, więc do czynienia z tzw. deflacją. Załóżmy jednak, że na potrzeby mojego małego eksperymentu przyjmiemy inflację na poziomie całego 1%. Zobaczmy, jaki wpływ będzie to miało na moją kasę:


Mój początkowy kapitał 2,310,000 zł przez cały rok wypracował 4% zysku, czyli dokładnie 92,400 zł. Pieniądze te zostały dopisane do rachunku dając w sumie 2,402,400 zł. (2,310,000+4%=2,402,400). Ale przecież inflacja spowodowała, że wartość nabywcza tych pieniędzy przez rok zmniejszyła się o 1%, zatem 2,402,400-1%=2,378,376 zł.


Mając na koncie 2,378,2276 zł i tak mam więcej niż potrzebne mi jest, aby do osiągnięcia 67 roku życia już nigdy nie musieć iść do pracy, a przecież kwota ta zostanie jeszcze zasilona o różnice pomiędzy wypracowanymi odsetkami a sumą, która potrzebna mi jest do pokrycia rocznych wydatków:


92,400- 66,000= 26,400 zł, zatem 2,378,376+26,400=2,404,776 zł.


Jak widać pomimo inflacji dalej byłbym wstanie spełniać swoje marzenie o nie chodzeniu do pracy, co więcej, przy inflacji na tak niskim poziomie mógłbym spokojnie żyć z wyłącznie z odsetek od obliczonej na początku kwoty. Przez co zapewniłbym spokój i poczucie bezpieczeństwa nie tylko sobie, ale także moim córkom, które odziedziczyłyby po mnie tą mała fortunę :)


A co z nieprzywidzianymi wydatkami?


Ktoś z Was mógłby mi pewnie zarzucić, że mój plan nie uwzględnia pojawienia się w życiu nieprzewidzianych wydatków, czy inflacji na nieco wyższym poziomie niż 1% i że po pewnym czasie przestałoby mi starczać pieniędzy na pokrycie moich wydatków. Otóż jestem przygotowany na taką ewentualność :)


Po pierwsze- Odsetki, które co roku wypłacałbym sobie, aby pokryć moje roczne koszty życia nie leżałyby w skarpecie tylko trzymałbym je pewnie na jakimś oprocentowanym koncie oszczędnościowym. W ten sposób byłbym w stanie uzyskać kilka dodatkowych stówek, które mogłyby pokryć nieprzewidziane wydatki.


Po drugie- W raz z upływem czasu, ilość pieniędzy potrzebna mi do życia zapewne zaczęłaby się zmniejszać. W wieku 50 lat, mając odchowane dzieci i dość stabilną sytuację, moje wydatki pewnie będą na nieco niższym poziomie niż są teraz.


Po trzecie- To, że nie zamierzam chodzić do pracy nie znaczy, że nigdy w życiu nie zarobię już ani złotówki. Może mając więcej czasu na blogowanie udałoby mi się zrobić z tego mały biznes? Może z nudów zacząłbym zbierać puszki, których sprzedaż pozwoliłaby mi na odłożenie kilku złotych w miesiącu?


Na koniec jednak pozostaje jeszcze jedno ważne pytanie- skąd tu wziąć potrzebne mi 2,310,000 zł?


Podsumowanie


Jak widzicie, kwota, którą sobie wyliczyłem jest astronomicznie wysoka i nie istnieje nawet cień szansy, abym w najbliższej przyszłości stał się posiadaczem takiej kasy. Obawiam się nawet, że przez całe swoje życie nie zbliżę się do połowy wartości tejże kwoty :)


No trudno. Nie pozostaje mi nic innego niż troszeczkę sobie pomarzyć. Oby nie za długo, bo jutro znowu trzeba rano wstać i iść do pracy :)


PS. Jestem ciekaw, czy Wy myśleliście kiedyś o tym ile pieniędzy potrzebowalibyście, aby już nigdy nie musieć pracować? Jeśli nie, to możecie zrobić to teraz. Ciekawe, jakie kwoty Wam wyjdą. Podzielcie się nimi w swoich komentarzach.

---


Przypominam o możliwości zapisywania się na Newsletter. Pozwoli to być Wam na bieżąco ze wszystkimi pojawiającymi się na blogu treściami. Wystarczy, że klikniecie w LINK , podacie swojego maila i potwierdzicie subskrybcję. Zajmie to Wam tylko minutkę. Z góry dziękuję. 

Pozdrawiam/Wojtek

                 




16 komentarzy:

  1. nigdy nie liczyłam, bo tak naprawdę moim marzeniem wcale nie jest nie pracować. praca to nie musi być kara boska. praca to przecież możliwość ciągłego kształcenia się, poznawania ciekawych ludzi, ćwiczenie swojego umysłu i poczucie, że robi się coś pożytecznego.

    tak, zgadzam się. fajnie byłoby nie musieć pracować, chociaż nawet mając taką sumę pieniędzy pewnie też bym pracowała. może tylko trochę mniej ;) ale moim zdaniem praca spełnia w życiu człowieka o wiele więcej funkcji niż tylko zarobkową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uważam, że praca życiu ma ogromne znaczenie w naszym życiu. Jak to się mówi "praca uszlachetnia". Ale ta praca, która aktualnie wykonuję, to miejsce i ci ludzie sprawiają, że mam wrażenie, że zamiast się rozwijać cofam się w rozwoju. To raczej nie jest dobra sytuacja. Dlatego mając kupę kasy mógłbym poszukać swojej drogi i zająć się czymś co sprawiałoby mi radość i spełnienie.

      Usuń
  2. Takiego niepracowania nigdy nie brałem pod uwagę. Zastanawiałem się kiedyś co by było gdybym w totka wygrał grubszą kasę 1-2M więcej bym nie chciał bo to może oznaczać spore kłopoty.
    Nawet przy takiej kasie nie rzucałbym pracy. Siedząc w domu stałbym się wrakiem człowieka i strasznie zgnuśniał. Praca wymusza na mnie konieczność golenia się i wychodzenia z domu zamiast ciągłego piwniczenia.
    Ale fajnie by było mieć taką kasę w okolicach 1M. Taka kwota dawałaby całkiem sensowne odsetki i stanowiła giga dmuchany zamek bezpieczeństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No su[er byłoby mieć poduszkę finansową w wysokości 1M. Wiele by to pozmieniało w moim życiu. Może poszukałbym innej roboty, może pomyślałbym o czymś "swoim". Mając taki "dmuchany zamek bezpieczeństwa" pewnie nie zrezygnowałbym z pracy całkowicie, bo tak jak piszesz, pewnie bym zgnuśniał i zdziadział, ale wiele by się pozmieniało.

      Usuń
  3. To założenie jest trochę kiepskie, bo NBP zakłada średnią inflację jako 2,5%, ponadto trzeba zdefiniować średnioroczny zysk jako wartość netto (czyli po odjęciu podatku Belki). Uwzględnienie tych dwóch parametrów wskazuje oprocentowanie brutto sporo wyższe od 4% lub nakazuje wzrost kwoty bazowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do podatku Belki- to tu mnie złapałeś. Nie wziąłem tego pod uwagę. Założenie jest dobre, ale posiada kilka małych dziur :)
      Moja wyliczona bazowa kwota pozwoliłaby mi nie pracować do czasu oficjalnego wejścia w wiek emerytalny nawet bez żadnych odsetek.
      Wypracowane przez moją bazową kwotę odsetki to tylko taki miły bonus, który sprawiłby, że potrzebna mi kwota topniałby w mniejszym tempie. Co prawda, masz rację, że nie uwzględniłem podatku Belki. Punt dla Ciebie. Po dodaniu tego parametru mogłoby rzeczywiście się okazać, że mogę nie mieć wystarczająco dużo pieniędzy, aby żyć sobie z odsetek, ale dalej mógłbym spokojnie nie pracować do 67 roku życia.
      A co do inflacji. A któż to może wiedzieć ile ona wyniesie? Na razie jest -0,7, NBP przewiduje wzrost do 1-2,5 % w 2016, ale ile będzie na prawdę i jak ten wskaźnik będzie wyglądał za kilka lat, tego nie wie nikt. Ale co by nie było. Podstawowe wyliczenie jest niezmienne 2310000 to kwota, która pozwoliłaby mi nie pracować do 67 roku życia :)
      Lepiej mi powiedz jak ją zdobyć :)
      PS. Dzięki za wytknięcie mi tych błędów. Widać, że czytałeś całość, a nie tylko przeleciałeś po nagłówkach.

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy wpis, aż sama z ciekawości obliczę ile pieniędzy potrzebowałabym mieć teraz, aby nigdy w życiu nie musieć pracować. Wydaje mi się, że byłaby to spora sumka, ale zawsze można pomarzyć :) Ale jakie wtedy byłoby nasze życie piękne - bez obaw o rachunki, o pracę... Ale nic, trzeba wracać do rzeczywistości i pracować na nasze codzienne wydatki. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj pięknie by było :) aż się rozmarzyłem. ale jak znajdziesz chwilę czasu, policz sobie jaka kwota byłaby Ci potrzebna. a jak policzysz to proszę, koniecznie napisz. jestem bardzo ciekaw

      Usuń
  5. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem... aż do teraz ;) spróbuję policzyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Policz i koniecznie daj znać ile Ci wyszło. No i zyczę Ci, aby jaknajszybciej udalo Ci się taką kasę zdobyć :)

      Usuń
  6. Witaj gratuluje bloga bo widze ze znaczy dla Ciebie bardzo wiele. W kazdym srodowisku latwo o powielanie stereotypow i Twoj obecny zawod jest postrzegany głównie przez nie. Udowadniasz jednak ze nie muszą Cię one wiązać. skąd jesteś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, blog zmienił moje życie. Dołożył do niego trochę radości. A co do stereotypów- trudno, były są i będą. Nie walczę z nimi, bo to nie ma sensu. Jak ktoś chce zobaczyć jak wygląda moje życie, niech poczyta mojego bloga. Jest tu wiele informacji o mnie, o tym jak sobie radzimy jako rodzina i jak wyglądają moje zarobki. Wystarczy trochę pogrzebać :) Najprościej przeczytać zakładkę o mnie :)

      Usuń
  7. No tak czyli wyszedłem na głupka. W wersji na smartfony nie ma tych zakładek dopiero jak napisałeś że są jakieś to odszukalem je w liście rozwijanej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehehe Nie wyszedłeś na głupka. Wiem, że w wersji mobilnej na pierwszy rzut oka nie widać rozwijanego menu :) Także spoko

      Usuń
  8. Jesteśmy w tym samym wieku.
    Ja też kiedyś liczyłem ale uwzględniłem okres tak do 80 roku życia oraz koszty związane z ubezpieczeniem zdrowotnym ewentualne prywatną opieką medyczną.
    Kwota około 3 baniek z inflacją oraz odsetkami od dochodów kapitałowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic tylko trzeba zakasać rękawy i zarobić te 3 bańki. Ja czekam na mega spadki na giełdzie i wyruszę na zakupy :)

      Usuń

Komentarze na blogu są przeze mnie moderowane. Wszelkie próby spamowania linkami czy promocji stron internetowych będą blokowane. Blokowane będą też wulgaryzmy i niestosowne zachowania.